Bylam gdzies w miejscu ktore wygladalo jak Afganistan, wysoko w gorach Atlasu. W zasiegu wzroku ani jednego drzewa. Sucho. Pyl i piasek unosil sie w powietrzu. Wiatr sie wzmagal, unosil wszystko.
Wlasciciel stoiska targowego probowal przymocowac plastikowa plandeke na swoje miejsce. Wyrazalo to swietnie wiatr. Strzelilam fotke.
Piasek pozostal w moim aparacie. Znajomy radzil kupic cos do przeczyszczenia, cos specjalnie do aparatu. Nie znalazlam w Rabacie, pracownicy punktow fotograficznych rozkladali bezradnie rece. Znajomy radzil uzyc ssacej sily odkurzacza. Nie skorzystalam.
Wow! ale odmiana! ładnie
OdpowiedzUsuńJaka zmiana! :) Ale fajnie teraz jest. Właśnie trwa przekonywanie moich kumpeli na wyjazd w marcu lub kwietniu do Maroka. Trzymaj kciuki, zebym mogła zobaczyć na właśne oczy wszystkie cuda Marrakeszu i Atlasu Wysokiego :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że Pan nie zabrał Ci aparaciku. W końcu ochrona wizerunku jest ;)
O, jakie tu zmiany! Dobrze się ten kolor komponuje z opowieścią o piachu :)
OdpowiedzUsuń