wtorek, 30 listopada 2010

Pora deszczowa

Jesień, jeszcze nie zima. Leje, nie powiem że codziennie, ale coraz częściej chmury nadciągające znad Oceanu,  przynoszą zawsze to samo - deszcz. Rabat ulokowany jest na wybrzeżu i ma to swoje skutki. Jest zielony i chłodny latem (jak na Maroko). Da się tu przetrać lato. Rabat jest także bardzo deszczowy późną jesienią i zimą, czasem i wiosną. Aby ten  Rabat był zielony rośliny muszą mieć wodę i właśnie teraz korzystają z niej pod dostatkiem, a komunikacja ulega sparaliżowaniu czasami.. jak dziś na przykład.

Poniedziałek był nieco deszczowy, a nieprzerwanie lało od poniedziałkowej nocy. I to wystarczyło. Nie działa największe lotnisko w kraju, to w Casablance. Połączenie drogowe zerwane pomiędzy Casablanką a stolicą, dwoma najważniejszymi miastami. Pociąg także nie był w stanie pokonać tej trasy. Niektóre drogi miejskie stały się nieprzejezdne. Autostrada przy Rabacie i Casablance była dziś nawet darmowa, a miało to zmiejszyć zatłoczenie w centrum.

Na zajęciach tematem numer jeden była zalana Casablanca.  Wracając dziś wieczorem z centrum kierowca autobusu wybrał nieco inną trasę niż zwykle.. tą przejezdną. Zbliża się zima.

sobota, 20 listopada 2010

czwartek, 18 listopada 2010

Niepodległość

Rocznia niepodległości. Protektariat ze strony Francji przestał istnieć w 1956 roku. Hiszpania uznała niepodległe Maroko poprzez porozumienia z 1956 i 1958 roku.

A dziś to już 54-ty rok nowego Maroka. Jakie będzie w przyszłości? Pożyjemy.. zobaczymy..
Pewne jest jedno, będzie inne. Maroko zmienia się każdego dnia, każdego roku..


a taki właśnie obrazek przygotowała na dziś przeglądarka Google w marokańskiej odsłonie czyli wieza Hassana w Rabacie

środa, 10 listopada 2010

(Jeszcze nie) Beczenie baranów

Owce na wszystkie strony. Owce tu, owce tam. Owce z wstążeczką, owce na raty, owce do wygrania. Owce czarne, białe, owce jeszcze swawolne i radosne.
Owieczki i baranki spoglądają z plakatów. Każda jedna trafi do rodziny. Owce kroczące z czapką na głowie, różową!, owce na łące, owce w towarzystwie.. grilla.
Jedynie duży supermarket brutalnie rozwiewa te fantazje. Plakaty z owieczką plus stoisko z grillami, węglem i sprzętem do rożna.. Tu wiadomo o co chodzi.
Już za kilka dni wielkie grillowanie, a zatem czas na owcę lub baranka.

Rodziny które nie mają pieniędzy jakimś cudem będą te pieniądze miały, pieniądze na tegorocznego baranka. Przecież trzeba mieć! Taki baranek to kwota równa miesięcznej najniższej marokańskiej pensji, tej najniższej ustanowionej przez rząd, bo wiadomo że niższe też się znajdą..
Barana albo owcę trzeba ofiarować. Na krowę nie każdy może sobie pozwolić. Wielbłąd może być, ale to już rzadka rzadkość.
Nie to nie może być kurczak, bo to byłaby śmieszna ofiara na to Święto Ofiarowania, na Aïd El Adha. Kurczak jest na to za tani!
Będą wzięte kredyty, będzie się pożyczało od rodziny. Ale mięso będzie!
Nikt nad baranem nie zapłacze. Nikt się nie wzruszy. To czas gdy mięsa jest pod dostatkiem, i właśnie baran go dostarcza. Po to właśnie jest, by go zjeść.

Spójrz! Mówi kobieta do 2-latka. Lew! – odpowiada mały. Nie, to nie lew – wyjaśnia i pokazuje jeszcze raz kobieta w hijabie. To baran. Patrz. Baran. Na święta go zabijemy.
- A on wie co to za święto? - Tak, on to będzie lubił! Spójrz, zwraca się znowu do chłopca, wykonując palcem ruch pozorowanego nacięcia na własnym gardle, tak jakby był to nóż wykonujący nacięcie zgodne z rytuałem. Nie, chłopiec nie patrzy na palec-nóż, w końcu to nie jego mama opowiada. Jemu bardziej podoba się jednak ta owca z obrazka.