piątek, 30 lipca 2010

Rocznicowe obchody

23 lipca jedenaście lat temu zmarł król który przyłączył Saharę Zachodnią do Maroka. Był pierwszym który zasiadł na tronie, po tym jak Francja i Hiszpania opuściły tę północnoafrykańską krainę. Król Hassan II uszedł z życiem z dwóch zamachów. Zmarł wiele lat później w 1999 roku. Jego ciało spoczęło w pięknym mauzoleum w Rabacie, przy nigdy nie dokończonym meczecie Yaquba al-Mansur’a, innego marokańskiego władcy sprzed wieków,  nieopodal potężnego minaretu, który to dla mnie jest symbolem tego miasta.

Jak co roku także dziś, 30 lipca, przypadają obchody objęcia władzy przez nowego króla. Prawdopodobnie ze względu na pamięć dla poprzedniego władcy obchody mają miejsce tydzień po śmierci króla-ojca, skutkującej ogłoszeniem jego syna kolejnym następcą na tronie Królestwa Maroka.

Dzień wolny od pracy. Pomimo że jest to kraj muzułmański w piątki się tu pracuje. Maroko stosuje europejski weekend. Sobota i niedziela jest zawsze wolna w urzędach i firmach. Wyjątkiem są nauczyciele szkół publicznych, pracujący kilka porannych godzin sobotnich. W niedziele otwarte są restauracje i kawiarnie, dyżurują apteki. Sklepiki usytuowane w medynach, w starych centrach miast, są w te dni dostępne dla klientów. Może pewną różnicą jest podejście do niedzieli, która często wykorzystywana jest do nadrobienia zaległości przy robotach drogowych i innych remontach publicznych, gdy ruch uliczny i ludzki jest w owym czasie mniejszy.
Stolica jest zawsze dość senna w niedzielę. Jedynie medyna zawsze pulsuje życiem. W końcu to prawdziwe serce miasta, i tak jak serce musi pracować zawsze.

Każde marokańskie miasto ma jakieś swoje punkty programu na ten dzień. Rabat organizuje koncerty, mały przemarsz reprezentacyjny żołnierzy i trwający od dziś przez koleje sześć dni festiwal „pełen sportów wodnych”. A wieczorem w centrum pojawi się król Muhammad VI by wygłosić przemówienie.

oflagowane miasto

dzielnicowe uroczystości, już wszystko gotowe na wieczór..

__________________________________________________
Więcej na temat festiwalu dostępne na francuskojęzycznej stronie:
www.fnir.ma

środa, 21 lipca 2010

Na południe

Ciągnie mnie na południe. Choćby na kilka dni. Nie wiem czemu.

Na południe, gdzie zawsze próbują dostać się turyści odwiedzający Maroko. A może by z Marakeszu spróbować do Zagory? Zobaczyć pustynię? Druga możliwość dotarcia do wydm to bardziej na wschód położona Er Rachidia prowadząca do Merzougi. Tu otwiera się Sahara w postaci Erg Chebbi.

Ale nie, ja myślę o Saharze Zachodniej, o Mauretanii lub o pogrążonej w niepamięci Maroka  Sijilmassie.* Wszyscy tam byli, wszyscy ją opisali. Ibn Battuta, Ibn Khaldun i Leo Afrikanus. Wspominali o niej gdzieś pomiędzy 1304 a 1554 rokiem, na tyle na ile życie im pozwoliło.* Miasto na pustyni, na nieistniejącym już szlaku karawan.

Z Maroka południe jest osiągalne, wydaje się być blisko. Tam gdzie nie ma już nic poza piaskiem, a jednak nadal jest życie. Wszystko jest wyłącznie konieczne, minimalne i proste, trudne i bezwodne.
Prostota otoczenia i budowli ludzkich, ale przenigdy nie zapomni się o wzorze i dekoracji!

Na południe. Byle dalej od Rabatu! Dalej, tam gdzie jeszcze nie byłam. W odległe regiony, tam gdzie darija zmienia swą formę, tam gdzie częściej używana jest mowa Berberów, tam wreszcie gdzie języki Maroka już nie sięgają.  Tak, właśnie tam - na południu.

Na południe bardzo bym chciała, insha’Allah.
Może zimą?

gdzieś daleko poza Zagorą

_________________________________________________________________
* Ibn Battuta (1304-1368), Ibn Khaldun (1332-1406), Leo Africanus (1494-1554)

* jej ruiny leżą niedaleko miasta Rissani, na trasie Er Rachidia- Merzouga

niedziela, 18 lipca 2010

Fenomen Tamera Hosnego na terrorystycznym tle

Świat walczy z terroryzmem, rozpętywane są nowe wojny pod tą szlachetną nazwą, wojny których ja już nie rozumiem. Hasła które wszyscy słyszeliśmy tyle razy.

Terroryzm trafił do Maroka. Medialne wydanie zamachowców samobójców. Mówi się o połączeniach z al- Kaidą, grupie bezrefleksyjnych fanatyków czy wreszcie o ataku skierowanym na lokalną społeczność żydowską i obcokrajowców. Detonacje samobójców miały miejsce w maju 2003 roku i te były najkrwawsze. Kolejne to marzec i kwiecień cztery lata później. Zamachowcy zabijając łącznie ośmiu obcokrajowców, którzy wydaje się byli celem ich działań, pozbawili życia wielu Marokańczyków, łącznie ponad dwadzieścia osób, nie wspominając już o wysokiej liczbie rannych, też głównie ludzi stąd.

Te dni były dla Maroka szokiem. Nikt się tego nie spodziewał. Nikt czegoś takie sobie nie wyobrażał. Poza zamachami sprzed lat, narodowowyzwoleńczymi, które miały uwolnić Maroko od francuskiej obecności, dziejącymi się w tej samej Casablance, nic podobnego nie miało miejsca.

Zamachowcy byli bardzo młodzi, przeważnie dwudziestolatkowie.

Potem odbyły się manifestacje pod hasłem Nie Terroryzmowi, ale z tego okresu pozamachowego utrwalił się jeden symbol i zagościł w przestrzeni marokańskiej. Jest to tzw. ręka Fatimy z napisem po arabsku i francusku: Touche  pas à mon Pays (Don’t touch my country) Po polsku – Nie naruszaj mojego kraju.

w oficjalnych podręcznikach do nauki arabskiego, przeznaczonych dla niepiśmiennych obywateli Maroka, można natrafić na wspomniany symbol

Powstała również piosenka anty-terrorystyczna. Szybko stała się hitem.


Strach w ludziach w pewien sposób pozostał. Matki obawijące się o swoje dzieci, o młode dziewczyny. Wieść i plotka roznoszą się szybko w niektórych dzielnicach, w tych gdzie nieodseparowane pięknymi ogródkami wille, a zwykle biedne i te całkiem bogate domy mieszkalne, przylegające do siebie ściana w ścianę, jakby w poczuciu bliższego społecznego zjednoczenia, stały się miejscem narodzin owej terrorystycznej plotki Rabatu.

Powstała ona w dniu kończącym festiwal Mawazine 2010, 29 maja i według internetowych i ustnych podań zamach-detonacja miał odbyć się podczas koncertu Tamera Hosnego.Dlaczego  występ Tamera został wybrany? Przecież tego dnia, także o 21:30, tyle że na innej scenie trwał właśnie koncert Sting’a. Ten drugi wydawałby się bardziej odpowiedni na zamach, prawdopodobna większa liczba obcokrajowców na widowni, bo tu w dzielnicy Hay Nadha, gdzie Tamer dawał swój koncert, mieszka ich niewielu, głównie pracownicy ambasad azjatyckich i afrykańskich.

Strach przeniósł się z obcokrajowców-pierwotnego celu, i stał się obawą o własne marokańskie życie. Ludzie zaczęli widzieć siebie jako cel. Marokańczycy obawiający się Marokańczyków..
A po wyjątkowo zatłoczonym koncercie (rzesze fanów Tamer ma niezliczone) cała ta terrorystyczna plotka stała się przedmiotem niewybrednych żartów..

Tamera kocha Maroko, a jego sława rozciąga się na prawdopodobnie na większość Krajów Arabskich. Bardzo dobrze sprzedają się jego płyty.Wzdychają do niego marokańskie nastolatki, a w poczet swoich fanów zalicza także dorastających chłopców i mamy tejże młodzieży. Może zjednuje sobie ich prostym T-shirtem i jeansami noszonymi na scenie, bo garnituru na pewno nie zobaczy się na jednym z jego występów. Zagadka, fenomen lub po prostu specyfika tego rynku?

Na czym polega tajemnica owego piosenkarza z Egiptu, któremu krótka historia więzienna  zaplątała się w biografię?

Moim zdaniem głos nie za dobry, a piosenki.. 
Oto utwór w jego wykonaniu, zapraszam TYLKO zainteresowanych:



_________________________________________
Więcej o wydarzeniach w Casablance z relacji BBC, w j.angielskim:
zajścia z 2003 roku
zajścia z 2007 roku 

wtorek, 13 lipca 2010

Mundialowe wspomnienia na zdjęciach

Czarnoskóry ksiądz wypowiadał słowo MUNDIAL podczas francuskojęzycznych nabożeństw.

Ambasada Holandii próbowała przekonać do swojej reprezentacji marokańskich kibiców. Bez powodzenia.


Dwie młode kelnerki w mojej ulubionej kawiarni zarobiły, ale też i narobiły się nieźle podczas każdej mundialowej transmisji.

Niejedna marokańska matka przerwała mecz ukochanemu, pierworodnemu, już 30-letniemu synkowi, by oglądać swoją południowoamerykańską telenowelę.

A zdesperowany mąż, ojciec, kochanek szukał wytchnienia w piłkarskich emocjach, gdzieś poza hałaśliwym ogniskiem domowym, w wypełnionej do granic możliwości męskiej kawiarnii.


O mundialu nie zapomniała firma produkująca najpopularniejszy na świecie napój gazowany, ten sam, który dociera do miejsc w Afryce, gdzie nie potrafi dotrzeć woda.


Nie zapomnieli o piłce również pomysłowi Chińczycy, przemieniający na MADE IN CHINA, od dobrych kilku już lat, tutejszy rynek.


I tylko kelner zatrzymał się tu, na tym zdjęciu, na meczu Hiszpania-Chile..

sobota, 10 lipca 2010

Marokańska codzienność - zdjęcie


piątkowa modlitwa przed małym meczetem na placu Jemaa el-Fna, Marrakesz

Chopin w Rabacie

Utworów Chopina można było posłuchać w ciągu pierwszych ośmiu dni lipca, na tegorocznej dziewiątej edycji 'Concours International de Piano Son Altesse Royalle La Princessa Lalla Meryem.'*
Chopina grano kilkakrotnie podczas konkursu. Podczas koncertu otwierającego wydarzenie usłyszeć można było poloneza w wykonaniu Joanny Domańskiej, pianistki z Polski i tegorocznej członkini jury. Na zakończenie konkursowych zmagań pojawił się ‘Tarantelle’ polskiego kompozytora, zagrany przez Sarę Rezki z Maroka.
Nagród było wiele, lecz tej głównej w wysokości 40 000 DH (~ 4 000 EUR) w tym roku nie przyznano. Wśród kilku nagród specjalnych znalazła się ta za najlepsze wykonanie utworu Fryderyka Chopina. 400 EUR ufundowane przez Polską Ambasadę w Rabacie otrzymał Marokańczyk Mohammed-Anis Chikhaoui.
Pojawił się także japoński akcent wydarzenia, bo bez takowego ani rusz na konkursie muzyki klasycznej. Specjalna nagroda jury trafiła do rąk pianisty z Japonii.

Więcej na temat wydarzenia, w wersji zarówno po francusku jak i po angielsku, można znaleźć na stronie:
http://concours-lalla-meryem.ma/

Twórczość i osoba Fryderyka Chopina nie jest szeroko znana w Maroku. Częściej można spotkać Marokańczyka który zna utwory Mozarta czy Beethovena niż polskiego kompozytora.
Aby nie sprawiać zafałszowaniego wrażenia że oto w Maroku muzyka klasyczna ma rzesze odbiorców, warto z kultury wysokiej spojrzeć na tę całkiem (moim zdaniem) niską. W zaskakującej piosence i w równie zaskakującej scenerii występuje marokańska artystka, która zapewne jakieś grono odbiorców posiada. Cheba Nabila nie śpiewa jakby się mogło wydawać o rolnictwie w Maroku, czy o umiłowaniu do ziemi.. Nie, ona śpiewa całkiem co innego.. więc po co tam ta krowa..?
Maroko to kraj kontrastów.




_________________________________________
* Lalla Meryem to siostra obecnego króla Maroka

środa, 7 lipca 2010

Po egzaminach

Rok szkolny się zakończył. Jaka była ta końcówka? hmm ciekawa.. Zakończył się okres nauki dla uczniów szkół średnich, którzy ostatnie dni spędzali na ostrej powtórce. Dyskusje w autobusie, gdzie po egzaminie, jeden ma krople potu na skroni, próbuje zapomnieć i nie myśleć o swoim dzisiejszym wyczynie, bo już jutro może czeka kolejny egzamin! Trzeba się wziąć w garść, nie poddać rozkojarzeniu i brnąć dalej! A tu nic z tych rzeczy, bo w drodze powrotnej do domu, w cichym autobusie, gdzie wszyscy pasażerowie nie wiedzieć czemu siedzą cicho jak w kościelnych ławach,  z przeciwległego rzędu nadaje, nadaje i molestuje non-stop, przez całe dwadziescia minut, kolega ze szkolnej znajomości. Rozłożywszy na kolanach wielkie kartki A4 gryzmoli i rozwiązuje zadania arytmetyczne, wyprowadza równania, wylicza i dzieli się swoimi spostrzeżeniami na temat rozwiązania, jedynego właściwego!, udowadniając że to obrane przez nieszczęśnika było błędne! Dziękuję , proszę przestań już, daj zapomnieć!! Ale nie!, tamten kontynuuje..
Jeden nadaje, drugi nie ma gdzie uciec, siedzi jak ugotowany i tylko czasem coś odpowie, kierująć głowę w stronę okna, tam wypatrując ratunku?

Na jakich przedmiotach wykładają się tutejsi uczniowie? Na angielskim, bo to jest przedmiot masakra, a nauczyciele kiepscy z reguły nie przekażą dużo w państwowej szkole. Dla niektórych uczniów ten język to czarna wręcz magia. Francuski nie jest problemem, bo jest on wszędzie, w Maroku używa się go, ale angielskiego nie! Albo uczeń się do nauki przyłoży w domu, weźmie korepetycje, albo będzie egzaminowa klapa!
Kolejny problem stanowi rozprawka filozoficzna. ‘A co to jest filozofia, ja tam lubię logikę! Z tego zdania o które mnie pytają napiszę logicznie kilka zdań, sensownych stwierdzeń,  ale pięciu stron z tego nie zrobię, nie da się, co ja tam mam niby pisać? Ale są tacy co potrafią!, a wiadomo nauczyciele lubią jak jest dużo napisane..’
A więc nieważne że dobra była technika ściągania, gdy ktoś znajomy lub też przymuszony z rodziny przesyłał poćwiartowane sms-ami wypracowanie w tym szlachetnym języku angielskim.. skoro oblało się tę tragiczną, niezrozumiałą i niepotrzebną nikomu (?) filozofię! Bo jak tu ją ściągać? I kto będzie w stanie pomoc?

tablice z wynikami w jednej ze szkół Rabatu

Nauka w szkole średniej kończy się dla tegorocznych osiemnastolatków egzaminem BAC Maroc 2010 (Baccalauréat), umożliwiającym kontynuowanie nauki na wyższej uczelni. W tym roku przystąpiło do egzaminu ponad 300 000 kandydatów, z czego, aż lub tylko, 44,8 % piszących to dziewczyny.
[źródło: portal internetowy MarocWebo]

czwartek, 1 lipca 2010

Oaza spokoju w centrum miasta

Wychodzimy z mediny Rabatu przez Rue des Consuls. Już po drugiej stronie ulicy, ulicy ruchliwej, na której nie trzeba się specjalnie starać by być potrąconym przez samochód, istnieje to zaciszne miejsce.
Mury Kasby Les Oudayas. Przechodząc przez pierwszą bramę, i dalej wzdłuż pomarańczowego muru dochodząc do następnej, dociera się do niego. Styl andaluzyjski, przynajmniej w takim powstał. To ulubione miejsce zakochanych i turystów, oraz moje, gdy zmęczona hałasem miasta, tłokiem na pobliskich ulicach targowych oraz kobietami oferującymi hennę po drugiej stronie muru, tu szukam schronienia. Dobre miejsce na małą konsumpcję lub też poczytanie ulubionej książki. Zawsze też można poobserwować ‘wykończonych’ upałem turystów.



Jest to miejsce szczególnie dla tych, którzy wbrew regułom uniwersalnym, wybrali się właśnie latem na zwiedzanie Maroka. Ogród oferuje spokój i bardzo potrzebny w godzinach około południowych cień i przyjemny chłód. Cień wysokich murów i chłód kamienia. Specyficzny mikroklimat. Warto się zatrzymać, usiąść i nie myśleć choć przez chwilę o niczym. Czas w tym miejscu upływa niepostrzeżenie, a rozmowy w nim prowadzone w tajemniczy sposób wydłużają się. Ogród wciąga, ale trzeba się ocknąć i ruszyć dalej..
Zamknięty z każdej strony w wysokich ścianach, strzeżony w tajemnicy. Ogród.



turyści obmyślają co by tu jeszcze odkryć w Rabacie..

a na tym zdjęciu turyści się zamyślają w podziwianiu detali.. , ps. w głębi para zakochanych na rozmowie o..

poplotkujmy.. lub też poszukajmy 'nowej dziewczyny' jak kolega powyżej :)

porozmawiajmy..

warto spojrzeć czasem pod nogi, bo tam pozostałości rzymskie, lub jeszcze wcześniejsze fenickie..

po jakiej nawierzchni stąpamy? tu żaden kamień nie leży przypadkowo..

 jeśli spojrzymy w górę to można tam znaleźć chociażby.. banany..

lub te czerwone kwiaty, których nazwy nie znam..

i czas na pocztówki..

zastanawiam się co jest za tymi drzwiami.. zawsze zamkniętymi..