poniedziałek, 28 czerwca 2010

Douga, douga

24-27 czerwiec 2010 w mieście Essaouira to czas na 13-tą edycję 'Festival d’Essaouira GNAOUA. Musiques du monde.' W tym roku grali muzycy z Maroka, Mauretanii, Francji, Algierii, Niemiec, Kuby, Armenii, Tunezji i USA.

Na stronie http://www.festival-gnaoua.net/ znaleźć można tegoroczny plakat festiwalowy, jak i te z lat ubiegłych. Plakat z 2008 roku był genialny, tegoroczny natomiast mnie nie zachwyca. Strona zawiera także ciekawe zdjęcia z poprzednich edycji wydarzenia. Niestety tekst tylko w jez. francuskim.

W tym roku na festiwalu można było posłuchać dawnego lidera zespołu ‘Gnawa Diffusion’, Algierczyka Amazigha Katab. Poniżej kilka linijek pioseniki 'Douga, douga', wykonywanej jeszcze z zespołem. Nie wszystkie słowa są tu do przetłumaczenia i zrozumienia dla osoby posługującej się DARIJA*. Część słów, które przetrwały w piosenkach takich jak ta, musi zatem pochodzić z wnętrza Afryki.
Tłumaczenie utworu o nieprzetłumaczalnym tytule ‘Douga, douga’:

powoli douga douga
praca douga douga
makaron* douga douga
bezrobotny douga douga

oraz sama piosenka:



Istnieją trzy odmiany muzyki gnaoua* : tradycyjne gnaoua, nowe gnaoua, brzmiące mocno nowoczesnością i gnaoua jazz. 'Douga, douga' zalicza się do nowszych wariacji gnaoua.

Oto tradycyjne gnaoua w wykonaniu cenionego w Maroku artysty o imieniu Mustapha Bakbou..



... oraz tzw. gnaoua jazz. Jeden z muzyków prezentowanej formacji  pod koniec utworu nie wytrzymał dłużej już tego stania.. i niesiony rytmem gnaoua zatańczył! Ale jak zatańczył! Proszę zobaczyć..



Gnaoua to muzyka która przywędrowała do Maroka z daleka. Przynieśli ją ze sobą afrykańscy kupcy i czarni niewolnicy z dawnego Imprium Ghana, przyprowadzani na subsaharyjskim szlaku handlowym, przez Timbuktu w Mali, aż do wybrzeża Oceanu Atlantyckiego, do wietrznego miasta Essaouira*. Niewolnicy sprzedawani byli potem do Europy i stamtąd do odległej Ameryki. Zajmujący się tym handlem tutejsi Żydzi zaopatrywali chrześcijańskich kupców. Niewolnicy byli jeszcze wtedy animistami. Niektórzy z nich pracowali tu na miejscu, pozostawali. Z upływem czasu potomkowie tych niewolników, tak jak i inni przybysze z Afryki, wsiąkli w Maroko, tak jak wsiąkało przed nimi wiele plemion egipskich, chrześcijan i żydów. Stali się częścią zróżnicowanego Maroka, w którym jednak pozostawali innymi. Pozostawali gnaoua, tworzącymi własną muzykę, muzykę gnaoua.
Obecnie muzykę gnaoua wykonują w Maroku 'wszyscy' - gnaoua i nie gnaoua.

_________________________
* DARIJA to marokański arabski 
* Makaron nie jest uważany w Maroku za dobre jedzenie. Brak tu włoskiego umiłowania do tej potrawy. Sens słowa 'makaron'  z piosenki to po prostu brak pieniędzy na lepsze jedzenie.
* według innej pisowni także GNAWA
* polska nazwa to As-Sawira

czwartek, 24 czerwca 2010

Pożegnanie z Algierią

Wczoraj, 23.06.2010, Algieria przegrała z USA 0:1 i tym samym był to jej ostatni mecz na tych mistrzostwach. Pożegnanie to nie tylko pożegnanie z reprezentacją kraju zwanego Algieria, ale jak to mówią Marokańczycy, z przedstawicielami football'u arabskiego. Żadnej innej drużynie z tzw. Krajów Arabskich nie udało się bowiem zakwalifikować. I znowu słyszę 'arabski', 'arabskie'.. a przecież rdzenni mieszkańcy Maroka to Berberowie, nie tylko rdzenni zresztą. Dziś większość stanowią właśnie Berberowie, z domieszką arabskiej krwi, lub też całkiem bez niej.

Mecz dla przyjemności, bez wiary że drużyna przejdzie dalej, a wraz z nim wszelkie sceny jakie sobie tylko można wyobrazić, lub jakie tylko na filmach i polskich reklamach piwa dla tzw. kibiców zobaczyć można. Emocje których nie trzeba wyczuwać, bo się je widzi. Podskakiwanie z krzeseł, głośne rady kierowane do zawodników z ekranu i gesty w kierunku odbiornika.

Ja tego dnia biegałam po centrum załatwiając sprawy urzędowe. Nie dało się nie zauważyć pełnych kawiarni i wszechobecnej transmisji. Na mojej kilkuminutowej drodze z A do B przechodziłam obok kilku z nich. W takiej sytuacji dość łatwe więc było śledzenie na bieżąco sytuacji boiskowej - spojrzenie i ruszam dalej, bo zaraz zamkną! Pod koniec meczu znalazłam się w kilkuosobowym gronie podglądaczy, którzy na stojąco, z chodnika, oglądali ostatnie minuty meczu. Kelner tylko na nas spojrzał.
Wszyscy byli skoncentrowani na 94 minutowej chwili, poza nią świat nie istniał. Poza kawiarnią świat się zatrzymał.

pełna kawiarnia i pełna jej część zewnętrzna, czyli przynajmniej dwa telewizory na lokal, a może być i więcej

po golu niektórzy kibice nie wytrzymywali, za dużo wrażeń.. w mgnieniu oka opuszczali transmisję

Dla transmisji algierskich występów, na kanale, który tu wszyscy zasiadający w kawiarnianych krzesełkach preferowali, na kanale sportowym Al Jazzery dano komentatora Algierczyka. Komentator cały czas był w transie. Ten temperament, chciałoby się powiedzieć - arabski. A może to nieprawda, może rodzice Berberzy? Jęki i zawodzenia, okrzyki gol, zanim życzenie to stałoby się faktem. Jego obecność  przy mikrofonie dodawała życia relacji z boiska, a nawet i więcej. Dziwy i cuda się działy. Komentarz w języku arabskim to oczywisty plus dla arabskojęzycznego odbiorcy. Kolejny plus to te emocje, których nie da się wywołać, a które mogą być jedynie prawdziwe, czysto stronnicze bo hmm.. patriotyczne.
Na pierwszym z meczy komentator wyrecytował nawet, podniosłym tonem, krótki wiersz o Algierii, co wywołało mały uśmieszek wśród marokańskich kibiców. "Co on wyrabia? Ale dobra, niech sobie mówi.. " Ze względu na problemy z odbiorem na drugą połowę właścicielka kawiarni przełączyła na kanał francuski, gdzie już nie dało się słyszeć przeciągliwych uuuuuuuuuuuuuuuuuuu............czy bojowych łazzzzzzzzzzzzzzzaaaaaaaaaaa! Bez zbędnego komentarza, bez zaangażowania, było po prostu nudnawo. Komentatorzy z Francji nie przekazywali emocji sali, a ona ich nie obierała. Wszystko stało się mdłe..

niedziela, 20 czerwca 2010

Dzień wyborczy w Maroku

Czasem czuję się tak, jakbym tylko ja sama, jedyna z Polski, w tym Rabacie mieszkała. Całkiem nielogiczne to mniemanie, a jednak często mi towarzyszy.. w medinie, w kościele, w autobusach.. na plaży.. wśród turystów zwiedzających zakamarki suków ..

Byłam dziś w polskiej ambasadzie*. Wybory. Głosować było można w Rabacie i jednym z hoteli Agadiru. Ten drugi punkt wyborczy ze względu na turystów i rezydentów turystycznych. To wszystko. Kto mieszka gdzieś dalej, proszę albo przyjechać, albo nigdzie nie jechać! Pierwszy raz głosuję za granicą. Zastanawiam się czy bardziej z ciekawości tej sytuacji czy też ‘z poczucia misji’(?). W Polsce zawsze głosowałam.  Tym razem oddałam głos według zasady czysto negatywnej.. ten kandydat nie może być!!, tej partii nie lubię.. więc może.. TEN .

Wchodząc zastałam komisję na jedzeniu zakąsek. Szpieg ze mnie marny, jestem za to nieco bystra i lekko spostrzegawcza. „A przyłapała nas Pani..” i już między sobą żarciki typu „Przy innym członku komisji jeść można”.. i od razu przywołanie tej atmosfery polskiej administracji, gdzie ‘Pani wydająca zaświadczenia, tudzież dająca pieczątki, zagryza drożdżówkę i popija kawkę’..

Krzyżyk i opuszczam ambasadę. Po drodze mijam kolejne grono wyborców. Grupa złożona z osób po 50-tce, domniemuję że to małżeństwo polsko-marokańskie.. o .. i  kolejna rodzina z marokańskim członkiem, młodym około 30-letnim mężczyzną.


powiewająca na wietrze flaga z konsulatu Hiszpanii, znajdującego się nieopodal polskiej ambasady

*Ambasada obsługuje także sprawy konsularne. Jest to obecnie jedyna polska placówka dyplomatyczna na terenie Maroka. Konsulat w Casablance został zamknięty. Na dzień dzisiejszy również konsulat honorowy w Agadirze nie funkcjonuje.

Strona ambasady w Rabacie:
http://www.rabat.polemb.net/

sobota, 19 czerwca 2010

No i .. akcja!

Dzień zmagań i pokazów tradycyjnej sztuki jeździeckiej, berberyjskiej. Na początku drużyny wykonują tzw. prezentację zakończoną przed namiotem Lalli Aminy patronującej tym rozgrywkom. Jest to okazja do pokazania się w pełnej krasie, zarówno pod względem wygladu jak i zgrania koni. Potem następuje właściwy pokaz zakończony wystrzałami z broni ładowanej prochem. Każda drużyna wykonuje dwie takie jazdy. O wygranej lub porażce przesądza kilka elementów. Oceniane są stroje, zarówno koni jak i jeźdźców, broń, zgranie koni, tj.poruszanie się na równej linii, synchronizacja wystrzałów, tak by następowały one jednocześnie. Podczas pokazów ze względów bezpieczeństwa broń kieruje się ku górze, natomiast w prawdziwym użyciu, w przeszłości, celowano 'w dół' lub 'przed siebie'. Kilkakrotnie tego dnia  zawodnikom wypadała broń z rąk po oddaniu strzałów.. i lądowała gdzieś pomiędzy końskimi nogami..
Na zakończenie dnia wybierana jest zwycięska drużyna, która jako jedyna przechodzi dalej. Rozgrywki o trofeum imienia Hassana II (poprzedniego króla Maroka) trwają prawie dwa tygodnie. Istnieje także konkurecja juniorów (11-15 lat) oraz kobiet! Każdego dnia startuje po kilka drużyn z różnych regionów, jest więc co oglądać. W tym roku są to już 25-te rozgrywki. Tu w stolicy można zobaczyć najlepsze drużyny z całego kraju, nie jak w przypadku pokazów organizowanych wyłącznie na potrzeby turystów, jak chociażby w Marrakeszu.

prezentacja drużyny..

.. a jej tempo raczej wolne

ta drużyna miała najlepsze konie

pokłon tudzież powitanie przez obliczem urodzonej na Madagaskarze siostry króla Hassana II

zarysowana na biało linia końcowa i siedząca Lalla Amina (za pierwszą palemką od prawej)

czas na prawdziwy pokaz..

przekładanie broni.. na dziko!

kupą, kupą mości panowie!

dość nierówno kończy niebieska załoga..

dobra synchronizacja kolejnej grupy

ta drużyna zdecydowała się na oddanie strzałów tuż na lini końcowej, stąd też gwałtowne 'hamowanie'

Pokazy godne polecenia! Przy pierwszych wystrzałach nie zrobiłam zdjęcia.. - nie byłam w stanie przycisnąć spustu migawki.. z wrażenia! :)

piątek, 18 czerwca 2010

Wszyscy kochają konie w Królestwie Maroka!

te koniki zostaną w boxach, dziś się nie przydadzą, bo brak im wyuczonej odporności na huk i hałas dzisiejszych zmagań..

trenujemy od małego!

czekamy.. mamy jeszcze trochę czasu..

..zanim widownia całkiem się zapełni

zawodnicy od tyłu.. obrazek przywołujący na myśl minione czasy..

nadal czekamy.. ps. czy te konie coś jeszcze widzą?

'szef' wybrał kolor wpadający w głęboki róż, by się nieco wyróżnić na tle drużyny której przewodzi

piękne detale.. takiej torebki czy skórzanych butów na suku już się nie uświadczy.. co najwyżej u znajomego rzemieślnika na zamówienie, być może gdziś jeszcze 'na wiosce' lub też w jednym z państwowych muzeów..

 

środa, 16 czerwca 2010

Kosmetyczne kulki

na plakacie panna młoda w tradycyjnym stroju na tą okazję, tylko smutna jakaś..

‘Le salon de la Mariee’ czy co panna młoda w swoim salonie powinna mieć pod ręką – oto motto tego mini ‘festynu-ekspozycji’.. więc zajrzałam pooglądać rzemiosła!
Zaczynając od tradycyjnych strojów kobiecych jak takchita, którym zrobienie zdjęcia było zabronione, przeszłam się pomiędzy stoiskami z wyszywankami ręcznymi, dywanami, również ręcznie wyplatanymi, aż do ceramiki czyli all the best w Maroku. Są to wyroby godne polecenia i nie są tanie. Z tego grona jedynie ceramiką kosztuje niewiele.  
Wreszcie kosmetyki! Tu przystanęłam by zakupić co nieco. Od pewnego czasu, w zasadzie od początku mojego poznawania Maroka, testuję na sobie wszystko co kosmetycznego wpadnie mi w ręce. Maroko ma w tej dziedzinie wiele od zaoferowania. Dobre bo naturalne, nie z nazwy, lecz z prostoty składników i tradycyjnych sposobów wytwarzania. Tu gdzie jeszcze kosmetyki prosto z fabryki są w mniejszości, można skorzystać z tego czego Europa już nie oferuje. Europejska etykieta ‘bio’ wiąże się z  ceną równie do tej nazwy stosowną. Marokańskie wyroby natomiast mogą być równocześnie i tanie i dobrej jakości. Trzeba tylko wiedzieć co jest godne uwagi.
Na koniec docieram do stoiska z jedzeniem, a tu znajduję miody. W Maroku można dostać kilka ciekawych odmian, które w Polsce są rzadkie, jeśli całkiem nie do zdobycia.
Jeśli ktoś ma ochotę na taki zakup to odradzam supermarkety. Drogo a jakość wyrobów nieciekawa. O wiele lepszym miejscem są sklepy z tradycyjnymi produktami lub też, jak w tym przypadku, okazyjne festyny. Zazwyczaj obok nazw arabskich na etykietach widnieją nazwy w języku francuskim. Jest w czym wybierać: eukaliptusowy, pomarańczowy, z tymianku, oregano, lawendy czy też mało komu mówiąca nazwa - krokosz barwierski. Można dostać także miody uzyskane z rozmarynu, mącznicy, wilczomlecza i te pochodzące z gór Rifu lub Atlasu Wysokiego. Miody w Maroku nie są tanie. Przeciętny koszt waha się w przedziale 80-250 DH (8-25 EUR) za słoik pojemności 900ml. Najtańsze są miody eukaliptusowe i z kwiatów pomarańczy, zgodnie z zasadą - im bardziej rozpowszechniona roślina, tym miód tańszy.

u dołu od lewej: szminki ochronne z arganem i woreczki zawierające KOHL do obrysowywania oczu, kolejne zdjęcie: arganowe produkty

od lewej: mydełka peelingujące do twarzy, kremy (skład: wosk pszczeli, olej arganowy i migdałowy) i dalej toniki (skład: wyciąg z lawendy, róży, rozmarynu.. przyznaję się - więcej nie pamiętam!)

oraz kulki które mnie zaintrygowały, od lewej: maseczka na twarz w składzie min.: wytłoczyny arganu + olej arganowy, stosowanie: zmieszać z mlekiem i nałożyć :) , ciemniejsza kulka to odżywka/maseczka do włosów  w składzie min.: wytłoczyny migdałów + olej, stosowanie: zmieszać z wodą i nałożyć na włosy

Kulki zostały wypróbowane i mogę powiedzieć jedno polecamy! - ja i znajoma Marokanka. Ja testowałam specyfik do twarzy, ona do włosów.

niedziela, 13 czerwca 2010

Jazz w Rabacie!

JAZZ AU CHELLAH trwa! To już piętnasta edycja koncertów muzyki jazzowej w Rabacie, której inicjatorem jest Unia Europejska.

 plakat informacyjny z małym..

..polskim akcentem 

Wydarzenie bardzo międzykulturowe, bo obok muzyków marokańskich obecni będą także wykonawcy z 12 innych krajów, głównie z Europy. Trwające od 10 czerwca wydarzenie zakończy się w ten poniedziałek. Dziś można posłuchać jazzu także w polskim wykonaniu. O 20:00 zagra 'Matthias SCHRIEFL Trio' z Niemiec z gościnnie występującym Polakiem. Bodek Janke, częściej widywany  w New York niż w Polsce, zagra na perskusji. Chellah zaprasza miłośników jazzu!

Strona wydarzenia w j.francuskim:
http://www.jazzauchellah.com/

widoczne w oddali mury Chellah, mocno wiekowego zabytku stolicy

piątek, 11 czerwca 2010

Football, football, football! Football podwórkowy!

Wszystkie dzieciaki grają w piłkę.. choć nawierzchnia nie często temu sprzyja. Grają na betonie najczęściej, jako że władze miejskie taką nawierzchnię, z niejasnych powodów, preferują wykładać. Gdy gra toczy się w wąskich ulicach mediny czy 'na dzielnicy' nie należy za bardzo liczyć na uważność dzieci. Lepiej zdać się na siebie i mniej więcej obserwować trajektorię piłki by przez przypadek nie oberwać! A dzieciaki kopią mocno i grają jak w transie!

gra w Rabacie..

oraz bardzo na południe od Marrakeshu, w Zagorze

Ci nastoletni, lub jeszcze bardziej nieletni piłkarze mają swoje zwyczaje. Jednim z nich jest tzw. wykańczanie bardzo zużytych już butów. Na czym to polega dokładnie? Na mecz wkłada się buty jednomeczowe, takie co po meczu już nie będą nadawały się do niczego jak tylko do wyrzucenia.. najlepiej zaraz po meczu! I uwaga! Nie należy butów owych wrzucać do jakiegoś tam śmietnika lub też gdzie popadnie! Nie! Buty należy na zawiązanych sznurówkach zawiesić na wysokim przewodzie elektrycznym we własnej dzielnicy.. Będą tam tak sobie wisiały.. 
Widziałam też rozgrywki piłkarskie w plastikowych klapkach plażowych, lecz te niestety nie posiadają sznurówek..

tam wysoko wgórze czekają..

.. aż ktoś się zlituje i je stamtąd zdejmie

Spotkanie trzech ‘niedoszłych ekspertów’ i prawdopodobnych kibiców World Cup 2010 w składzie Polka, Japończyk i Marokańczyk.
-    Polski chyba nie ma w rozgrywkach? ( pyta Marokańczyk)
-    Oczywiście że nie ma. (Polka)
-    Kiedyś Polska było dobra.. (Marokańczyk się rozmarzył)
-    Może ze 30 lat temu.. (Polka)
-    A Japonia jest ? (w rozgrywkach) (Marokańczyk pyta)
-    Jest. (mówi Japończyk i zapada cisza)
-    A Maroka też nie ma! (radośnie odpowiada Polka).

Tak.. musimy wybrać sobie jakieś reprezentacje, bo komuś trzeba kibicować!

Komu kibicuje Maroko? W pierwszej kolejności sąsiadowi - Algierii i oczywiście drużynom afrykańskim – w końcu jesteśmy w Afryce! Dalej jest Brazylia. Na tych mistrzostwach silna drużyna Hiszpanii także będzie miała swoich adoratorów. ‘Hiszpania może i silna, ale i tak zostanie pokonana!’ – twierdzą kibicujący włoskiej reprezentacji.

Dla Maroka troszkę goryczki jest w tych mistrzostwach. Królestwo starało się gościć imprezę. Ostatecznie FIFA z 14 głosami ZA wybrała RPA. Maroko dostało 10 głosów, a trzeci pretendent, Egipt, nie dostał żadnego. Żeby mniej bolało ludzie-kibice tłumaczą sobie, że to ze względu na fakt iż Maroko krajem muzułmańskim jest,w domyśle niebezpiecznym.Czyż to jest prawdziwy powód przegranej? Czy też nie?-  nikt nie jest w stanie stwierdzić. Teraz tylko na potwierdzenie ‘błędnego wyboru’, wyboru RPA, niektórzy marokańscy kibice wyczekiwać będą bijatyk, rozruchów i starć z policją podczas tych południowoafrykańskich mistrzostw, bo przecież ‘U nas byłoby spokojniej i bezpieczniej!’ i tak dalej.. Ale zapomnijmy o tej zadrze w sercu tutejszych kibiców i delektujmy się rozpoczynającymi się Mistrzostwami Świata w Piłce Nożnej 2010!!!

sobota, 5 czerwca 2010

Zmagania sportowe w Rabacie

Już jutro, w niedzielę, odbędzie się trzecia edycja międzynarodowych zmagań sportowych 'Meeting International Mohammed VI d'Athlétisme Rabat 2010'. Wśród 140 lekkoatletów z 40 krajów mamy także polską zawodniczkę! Barbara Madejczyk będzie konkurowała w rzucie oszczepem.

Oficjalna strona wydarzenia w j.francuskim:
http://www.meeting-rabat.ma/

oraz w tym miejscu informacja w j.angielskim:
http://www.afriqueavenir.org/en/2010/06/04/algerian-mega-star-to-perform-during-rabat-athletics-meeting/

 oficjalne plakaty wydarzenia pojawiły się min. na przystankach autobusowych Rabatu

Przy okazji tegorocznego meetingu wystąpi Khaled, zwany królem gatunku raï. Ten Algierczyk słuchany głównie w krajach arabskich i francuskojęzycznych, w Maroku ma całkiem spore rzesze fanów. Sama muzyka algierska jest tu również bardzo popularna. Najbardziej znaną piosenką Khaleda jest francusko-arabska 'Aïcha', przetłumaczona i śpiewana w kilku językach, w tym po polsku w wykananiu zespołu Magma. Poniżej nieco muzyki by Khaled.

'Didi' z 1992 roku rozpoczęła międzynarodową karierę Khaleda:



Nowsza 'Mas We Louli' z 2006 roku w duecie z Dianą Haddad z Libanu:

piątek, 4 czerwca 2010

Wino i winorośl

Maroko to kraj muzułmański natomiast alkohol to napój zabroniony dla wyznawców. Lepiej alkoholu nie pić bo można się uzależnić, a z tego nic dobrego nie wynika, co powie przeciętny mieszkaniec Maroka..  Tak.. ale sprzedaż napojów alkoholowych nie jest w Maroku zabroniona. Prawie w każdym dużym supermarkecie jest wydzielona część sklepu, najczęściej piwnica, gdzie wchodzi się w celu tego typu zakupów. Często są tam także oddzielne kasy, by wszystko odbywało się ‘mniej więcej’ incognito..
Z alkoholem nikt się nie obnosi. Po zrobionych zakupach klienci udają się do domu, uprzednio upewniając się że owe nabytki nie są widoczne dla ulicznych przechodniów.
Nie tylko można nabyć alkohole zagraniczne, ale także te Made in Morocco. Można by zapytać ze zdziwieniem – A jak to? A tak.. Marokańskim terenem produkcji winorośli już od lat są okolice miasta Meknes (miedzy innymi). Lata tam są upalnie i bardzo słonecznie. Wino krajowe jest tanie i jak zaświadczają konsumujący - dobrej jakości.

Czasem jakiś imam zapyta jak to jest z tą produkcją, na co pojawią się głosy producentów i sklepikarzy że przecież w Maroku mamy tylu obcokrajowców!!..  którzy tej ilości nie wypiją sami!! – odpowiedzą znowu religijni. Sprzedaż trwa.

Można znaleźć wina w restauracjach miejskich, w hotelach czy w cieszących się bardzo złą sławą tzw. 'barach' z alkoholem. Niektóre kawiarnie także mogą zaoferować coś mocniejszego. Natrafić na nie można przede wszystkim w centrach dużych miast, takich jak Rabat czy Casablanca.

I jeszcze alkoholowo-reklamowo dodam że w przeciętnym magazynie można znaleźć także co nieco odnośnie tematyki. W gazecie codziennej, czy to wydawanej po francusku czy arabsku, nie znajdzie się nic z tych rzeczy!
Magazyn, taki tygodnik, porównywalny z polskim Newsweek’em czy Polityką, zawiera jak na mój gust więcej niż po tego typu prasie można być się spodziewać. Ale Maroko to nie Polska. Reklamy tu są, i to w liczbie nie pojedynczej. Magazyn który ostatnio przeglądałam zawierał: dwie reklamy wina, jedną wódki i whisky. Całkiem sporo jak na magazyn społeczno-polityczny.

 reklama nie do przeoczenia

Tematycznie przy winie jest winorośl. Z niej ‘na dzielnicy’ można pozyskać nie tylko dorodne winogrona, ale całkiem konkretny cień przydatny w upalne dni. Miasto.. więc pól uprawny brak, a i często skrawka niezabetonowanej ziemi! Ale sobie i z tym także poradzić można.

'zakamuflowana' winorosl wyrastająca obok nic nie podejrzewającego drzewka, pnąca się dalej w górę

tu na jeszcze wyższym domu..

winogronowy dach i ta pewność że tylko właściciele będą mieli winogrona w zasięgu ręki, z poziomu ulicy o winogronach można tylko pomarzyć..