czwartek, 24 czerwca 2010

Pożegnanie z Algierią

Wczoraj, 23.06.2010, Algieria przegrała z USA 0:1 i tym samym był to jej ostatni mecz na tych mistrzostwach. Pożegnanie to nie tylko pożegnanie z reprezentacją kraju zwanego Algieria, ale jak to mówią Marokańczycy, z przedstawicielami football'u arabskiego. Żadnej innej drużynie z tzw. Krajów Arabskich nie udało się bowiem zakwalifikować. I znowu słyszę 'arabski', 'arabskie'.. a przecież rdzenni mieszkańcy Maroka to Berberowie, nie tylko rdzenni zresztą. Dziś większość stanowią właśnie Berberowie, z domieszką arabskiej krwi, lub też całkiem bez niej.

Mecz dla przyjemności, bez wiary że drużyna przejdzie dalej, a wraz z nim wszelkie sceny jakie sobie tylko można wyobrazić, lub jakie tylko na filmach i polskich reklamach piwa dla tzw. kibiców zobaczyć można. Emocje których nie trzeba wyczuwać, bo się je widzi. Podskakiwanie z krzeseł, głośne rady kierowane do zawodników z ekranu i gesty w kierunku odbiornika.

Ja tego dnia biegałam po centrum załatwiając sprawy urzędowe. Nie dało się nie zauważyć pełnych kawiarni i wszechobecnej transmisji. Na mojej kilkuminutowej drodze z A do B przechodziłam obok kilku z nich. W takiej sytuacji dość łatwe więc było śledzenie na bieżąco sytuacji boiskowej - spojrzenie i ruszam dalej, bo zaraz zamkną! Pod koniec meczu znalazłam się w kilkuosobowym gronie podglądaczy, którzy na stojąco, z chodnika, oglądali ostatnie minuty meczu. Kelner tylko na nas spojrzał.
Wszyscy byli skoncentrowani na 94 minutowej chwili, poza nią świat nie istniał. Poza kawiarnią świat się zatrzymał.

pełna kawiarnia i pełna jej część zewnętrzna, czyli przynajmniej dwa telewizory na lokal, a może być i więcej

po golu niektórzy kibice nie wytrzymywali, za dużo wrażeń.. w mgnieniu oka opuszczali transmisję

Dla transmisji algierskich występów, na kanale, który tu wszyscy zasiadający w kawiarnianych krzesełkach preferowali, na kanale sportowym Al Jazzery dano komentatora Algierczyka. Komentator cały czas był w transie. Ten temperament, chciałoby się powiedzieć - arabski. A może to nieprawda, może rodzice Berberzy? Jęki i zawodzenia, okrzyki gol, zanim życzenie to stałoby się faktem. Jego obecność  przy mikrofonie dodawała życia relacji z boiska, a nawet i więcej. Dziwy i cuda się działy. Komentarz w języku arabskim to oczywisty plus dla arabskojęzycznego odbiorcy. Kolejny plus to te emocje, których nie da się wywołać, a które mogą być jedynie prawdziwe, czysto stronnicze bo hmm.. patriotyczne.
Na pierwszym z meczy komentator wyrecytował nawet, podniosłym tonem, krótki wiersz o Algierii, co wywołało mały uśmieszek wśród marokańskich kibiców. "Co on wyrabia? Ale dobra, niech sobie mówi.. " Ze względu na problemy z odbiorem na drugą połowę właścicielka kawiarni przełączyła na kanał francuski, gdzie już nie dało się słyszeć przeciągliwych uuuuuuuuuuuuuuuuuuu............czy bojowych łazzzzzzzzzzzzzzzaaaaaaaaaaa! Bez zbędnego komentarza, bez zaangażowania, było po prostu nudnawo. Komentatorzy z Francji nie przekazywali emocji sali, a ona ich nie obierała. Wszystko stało się mdłe..

3 komentarze:

  1. Ty emocje piłkarskie miałaś w środe, dziś w piatek pora na moje, hiszpańskie, ciekawe, czy też pojadą do domu...choc myśle, że jeśli odpadna, to nikt tak spokojnie nie będzie szedł do domu jak na Twoich zdjęciach:) Będzie rozróba, oj tak!

    OdpowiedzUsuń
  2. Anglicy świętowali zwycięstwo w pubach...niestety był to dzień powszedni, nie mogli tego przedłużyć!

    OdpowiedzUsuń
  3. rozróby nie będzie! właśnie skończył się mecz:) ale jaki się szykuje!! Hiszpania-Portugalia!

    OdpowiedzUsuń