niedziela, 30 maja 2010

Korupcyjna organizacja ruchu

Trwający do minionej soboty festiwal Mawazine nie mógł przejść niezauważony, zwłaszcza że zjawisko ‘przechodzenia’ było dość łatwo zauważalne, a często wręcz irytujące dla kierowców i pasażerów bez końca czekających na nie nadjeżdżający autobus..
Każdego dnia punktualnie o 17:00 na kilku ważniejszych ulicach Rabatu wstrzymywano wszelki ruch. Trwał wtedy przemarsz pieszych muzycznych orkiestr. Odcinano też niektóre boczne ulice. Ogólnie takie występy gromadziły zawsze sporą grupkę słuchaczy i były przyjmowane z radością, szczególnie przez dzieci.

przejście muzyków z małą policyjną eskortą

Festiwal ma się rozumieć wymusił także pewne zmiany ruchu drogowego już podczas samego trwania koncertów. Zmiany te tworzyły nową sytuację, a ta mogła być nową okazją do zarobku. Bezprawnego zarobku.

tablice informacyjne

Opuszczając teren koncertu w dzielnicy Hay Nahda skierowałam się w ulicę odchodzącą od placu. Po przejściu kilkudziesięciu metrów natrafiłam na metalowe barierki zamykające ulicę. W ten sposób była ona zamknięta dla samochodów, a otwarta jedynie dla pieszych. Przeszłam przez barierki. Po chwili nadjechał duży drogi samochód osobowy, typu powiedzmy „amerykańskiego”, czyli naprawdę wielki. Na moich oczach, może pięć metrów przede mną widziałam jak ręka bogatego mężczyzny wysuwa się z okna kierowcy i w ściśniętej dłoni, w postaci uścisku, przekazuje coś przywołanemu policjantowi, który to zajmował się monitorowaniem ruchu przy barierkach. Natychmiast policjant podszedł do barierek i je rozsunął. Samochód przejechał.
Ile tam było? Być może 20-30 MAD (dirhamów) czyli mniej więcej 2-3 EUR. Nie ma wstydu. Wkoło ludzie przechodzący obok w momencie „aktu” oraz ja. Kawiarnie mimo nocnej pory cały czas otwarte, kawiarnie z stolikami na zewnątrz, z pokaźną grupą potencjalnych rejestratorów zdarzenia.

Tak się to robi w Maroku, a kraj to przedziwny.

5 komentarzy:

  1. ...a kraj to przedziwny, fajne! chętnie poczytam kolejne posty z cyklu "tak się to robi w Maroku":))) a jeśli o Hiszpanie chodzi, to też, jak jest fiesta, przemarsz procesji, nie da rady, ruch zablokowany na długie godziny, tylko "uścisków dłoni" nie ma. czekasz godzinę na autobus i nic nie jedzie, nie ma nigdzie info, co się dzieje, oczywiście ci, co mieszkają w dzielnicy długo, wiedzą, że dziś np. procesja przechodzi!:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam sie z Kasia, fajnie by bylo poczytac o takich ´´klimacikach´´! Maroko to od dawna moje marzenie, wiec dobrze by bylo znac tego typu historie zanim popelnie jakas gafe...:) Moze jeszcze jakies wskazowki, jak zachowywac sie jako turysta, jak nie dac sie oszukac...Na pewno jestes w tym aspekcie kopalnia wiedzy!!:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ana, widzę, że uwielbiasz to życie w Maroku!?

    OdpowiedzUsuń
  4. Kate: Maroko mnie fascynuje. Dla mnie życie tu jest o wiele bardziej prawdziwe i ciekawsze niż w jakimkolwiek innym, bardziej przewidywalnym miejscu :) A piszę to co widzę zarówno na '+' jak i na '-'.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ania: Napiszę niedługo coś 'turystycznego'.Mam trochę doświadczeń w kraju, który znam lepiej niż Polskę, bo Polski jak dotąd tak 'nie objechałam' (nie lubię tego wyrażenia, ale lepsze niż 'przemierzyłam' ;p ), jak to ma miejsce w przypadku Maroka.

    OdpowiedzUsuń